Zupa podobno ma rodowód francuski ale słyszałam też uroczą historię (już nie pamiętam, na którym blogu czy stronie ją czytałam) jakoby twórcą jej był król Stanisław Leszczyński. Podobno z powodu odkrywania receptury zupy cebulowej spóźnił się do Wersalu na ślub swojej córki z królem Ludwikiem XV.
Zupa (4 porcje)
- 1 l rosołu drobiowego
- 1 mała gałązka lubczyku
- 1/2 - 1 łyżeczka tymianku
- 1 duży ząbek czosnku
- 2-3 spore cebule
- 2 łyżki masła
- oliwa do smażenia
- sól i pieprz do smaku
- 2 bułeczki pszenne (na grzanki)
- olej lub masło do smażenia
- 4 kopiaste łyżki tartego sera
Do rosołu wkładamy lubczyk i zagotowujemy. Cebule kroimy w ósemki, a potem w paski. Smażymy cebulę na złoty kolor na oliwie, pod koniec smażenia dodajemy przeciśnięty przez praskę (lub drobno pokrojony) czosnek i jeszcze chwilkę smażymy. Cebulę i tymianek dodajemy do rosołu, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i gotujemy ok. 10 min. Na koniec wkładamy masło.
W czasie gdy zupka się gotuje kroimy bułki na małe grzanki (1 x 1 cm) i obsmażamy na patelni. Mi najbardziej smakują te przysmarzone na maśle ale można też użyć oliwy czy oleju, albo tylko wrzucić na patelnię.
Zupkę wlewamy do barszczówek. Przed samym podaniem na wierzch kładziemy łyżkę grzanek i posypujemy łyżką sera. Ja podaję grzanki dodatkowo na miseczce i dokładam sobie chrupiące kosteczki.
Opcja bez masła:
Dla osób omijających mleko i inne produkty mleczne proponuję zastąpić masło olejem słonecznikowym lub oliwą z oliwek. Osobiście sprawdziłam tę opcję i mogę zapewnić, że smakuje również wyśmienicie.
Wszystkim miłośnikom zupy cebulowej życzę smacznego!