poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Zupa cebulowa

Z niewiadomych mi przyczyn zawsze omijałam zupę cebulową w moim menu. Pierwszy raz skosztowałam jej w Portugalii, w Sintrze - malowniczym miasteczku ok. 30 km od Lizbony. Teraz zupełnie nie mogę zrozumieć dlaczego musiałam pojechać tak daleko i czekać tak długo żeby się przekonać o walorach tego dania. Wówczas podana została w kokilce z grzanką z serem pływającą po wierzchu. W samym cebulowym rosole cebuli raczej nie było (została skrzętnie odcedzona przed podaniem), brzanka była duża "oklejona serem" i trochę miałam kłopot żeby ją podzielić.
Cenię sobie aromatyczną kuchnię i wygodę dlatego też moja zupka smakuje i wygląda inaczej. Lubię kawałki cebuli pływające w rosole (można również zmiksować na krem) - koniecznie wcześniej podsmażone na patelni, zioła i małe chrupiące grzanki, które łatwo nałożyć na łyżkę. Zupka ta ma też tę zaletę, że można się nią delektować w zaciszu domowego ogniska jak i podając w trakcie proszonego obiadu dla rodziny.


Zupa podobno ma rodowód francuski ale słyszałam też uroczą historię (już nie pamiętam, na którym blogu czy stronie ją czytałam) jakoby twórcą jej był król Stanisław Leszczyński. Podobno z powodu odkrywania receptury zupy cebulowej spóźnił się do Wersalu na ślub swojej córki z królem Ludwikiem XV.

Zupa (4 porcje)
  • 1 l rosołu drobiowego
  • 1 mała gałązka lubczyku
  • 1/2 - 1 łyżeczka tymianku
  • 1 duży ząbek czosnku
  • 2-3 spore cebule
  • 2 łyżki masła
  • oliwa do smażenia
  • sól i pieprz do smaku
  • 2 bułeczki pszenne (na grzanki)
  • olej lub masło do smażenia
  • 4 kopiaste łyżki tartego sera
Do rosołu wkładamy lubczyk i zagotowujemy. Cebule kroimy w ósemki, a potem w paski. Smażymy cebulę na złoty kolor na oliwie, pod koniec smażenia dodajemy przeciśnięty przez praskę (lub drobno pokrojony) czosnek i jeszcze chwilkę smażymy. Cebulę i tymianek dodajemy do rosołu, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i gotujemy ok. 10 min. Na koniec wkładamy masło.
W czasie gdy zupka się gotuje kroimy bułki na małe grzanki (1 x 1 cm) i obsmażamy na patelni. Mi najbardziej smakują te przysmarzone na maśle ale można też użyć oliwy czy oleju, albo tylko wrzucić na patelnię.

Zupkę wlewamy do barszczówek. Przed samym podaniem na wierzch kładziemy łyżkę grzanek i posypujemy łyżką sera. Ja podaję grzanki dodatkowo na miseczce i dokładam sobie chrupiące kosteczki.

Opcja bez masła:

Dla osób omijających mleko i inne produkty mleczne proponuję zastąpić masło olejem słonecznikowym lub oliwą z oliwek. Osobiście sprawdziłam tę opcję i mogę zapewnić, że smakuje również wyśmienicie.

Wszystkim miłośnikom zupy cebulowej życzę smacznego!

sobota, 25 kwietnia 2009

Cynamonowe ciasteczka

Kiedy mama robiła ciasteczka zawsze przybiegałam i prosiłam aby pozwoliła mi się przyłączyć. Nigdy nie odmawiała, chociaż wszystko trwało o wiele dłużej i sprzątania też było jakby duuuuużo więcej. Zakładała mi fartuszek, podwijała rękawy i oddzielała kawałek ciasta do wyrobienia. Przyznaję, że jak daleko sięgam pamięcią zawsze moje ciasto prędzej czy później lądowało na podłodze. Zawsze też musiałam gdzieś z nim pobiec po coś, i tam w tym gdzieś często mój kawałek ciasta znowu lądował na podłodze.
Koniec końców moje ciasto zawsze było odrobinę ciemniejsze od tego mojej mamy, co budziło nieustająco moje zdziwienie. Po upieczeniu ciasteczka mojej mamy były złociste, a moje .... Zastanawiałam się jak to możliwe żeby z tego samego ciasta ciastka były różne. Byłam wtedy przekonana, że mama na pewno musi używać jakiejś ciasteczkowej magii.
Po upieczeniu z bijącym sercem nakładałam na talerz ciasteczka mamy i moje i zanosiłam tacie do spróbowania. Zawsze z tym dreszczykiem niepewności co powie i które ciastka spróbuje najpierw i czy moje będą mu smakować ? Wstrzymywałam oddech wpatrując się w jego rękę sięgającą po ciastko i ... Przyznam, że nigdy mnie nie zawiódł i zawsze ale to zawsze najpierw sięgał po bure ciasteczko mówiąc, że akurat to jest jakieś takie najbardziej apetyczne. Zjadał je ze smakiem i mówił, że lepszego jeszcze nigdy nie jadł.
Nie wiem czy ciasteczka mu rzeczywiście smakowały ale ja czułam się wspaniale.

Dzisiaj chciałabym zaproponować jedno z takich ciasteczek, tych złocistych magicznych z cynamonem. Wycięłam je w serduszka ale mogą być dowolnego kształtu. Nadają się doskonale do popołudniowej kawy czy herbaty.
Zapraszam do skosztowania :)

Ciasto:
  • 350 g mąki
  • 200 g masła (wyjętego z lodówki)
  • 110 g serka mascarpone
  • 100 g drobnego cukru
  • 3 jajka (1 całe i 2 żółtka)
  • 1 cukier waniliowy
  • 1 łyżeczka mielonego cynamonu
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
do posypania:
  • gruby cukier
polewa:
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 3 łyżki wody
  • 2 łyżeczki cukru pudru
Na stolnice wysypujemy mąkę, cukier, cukier waniliowy, cynamon, proszek do pieczenia i sól. Mieszamy składniki i w środku robimy dołek, do którego wbijamy jajka i wkładamy serek. Masło kroimy na małe kawałki i dodajemy do pozostałych składników. Nożem siekamy wszystkie składniki. Wyrabiamy ciasto krótko tak aby powstała jednolita masa ale masło nie zdążyło się rozpuścić.
Wałkujemy ciasto na cienkie placki - nie grubsze niż 2 mm. Wykrawamy ciasteczka i układamy na papierze do pieczenia. Ciastka z cukrem posypujemy gruboziarnistym cukrem przed włożeniem do piekarnika.

Jeżeli wolimy ciastka z polewą to ją będziemy nakładać po upieczeniu. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. C. Czas pieczenia to ok. 15-20 min. Trzeba pamiętać, że zależy od tego jak cienko rozwałkowaliśmy ciasto. Najlepiej zaglądać i wyjąc jak ciasteczka upieką się na złoty kolor.

Wyjęte ciastka możemy "pomazać" polewą. W tym celu w małym garnuszku zagotowujemy wodę. Wsypujemy cukier i czekoladę i mieszamy na jednolita masę. Gorącą masą czekoladowa dekorujemy ciasteczka.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Kuleczki mięsne z kardamonem

Potrawy pełne aromatu i tajemniczych nut smakowych. Są jak magia - wprowadzają w niesamowity świat doznań. Większość tych tajemniczych smaków i zapachów kojarzy mi się ze Wschodem, baśniami z Księgi tysiąca i jednej nocy, pałacami radżdżów, dżinami, kadzidełkami, straganami i sklepikami pełnymi worków różnych nasionek i orzeszków, kory i patyczków, ach i
oczywiście górami różnokolorowych proszków - przypraw usypanych na misach w stożki.
Uszczknięcie choćby odrobiny smaku Orientu wydaje się odległe i jakby tajemnicze. Proponuję musnąć leciutko tych aromatów i zapraszam do skosztowania Kuleczek mięsnych z kardamonem w towarzystwie ryżu z kurkuma i sezamem oraz jogurtu (lub własnego tzatziki, jak na zdjęciu).


Kuleczki mięsne z kardamonem:
  • 400 g mielonego mięsa jagnięcego (często używam po prostu wołowiny)
  • 150-200 g gotowanego ryżu z kurkumą (waga po ugotowaniu, ja biorę ryż "na
  • oko" tak nie więcej niż połowę objętości mięska)
  • 1 jajko
  • 1 duży ząbek czosnku (przeciśnięty przez praskę lub drobno pokrojony)
  • 1/2 łyżeczki kardamonu
  • Sól i pieprz do smaku
  • Bułka tarta i sezam do panierki.
  • Olej do smażenia.
Wszystkie składniki łączymy. Formujemy kulki średnicy ok. 4 cm. Obtaczamy w sezamie zmieszanym z tartą bułą (w proporcji 2:1) i obsmażamy dookoła (można usmażyć w głębokim oleju). Podajemy na gorąco, najlepiej z ryżem z kurkumą i greckim jogurtem (lub tzatziki).

Ryż z kurkumą i sezamem:
  • 200 g ryżu długoziarnistego
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka soli
  • 0,5-1 łyżeczka kurkumy (jeżeli toś woli ostrzejsze i bardziej aromatyczne dania to można dodać troszkę więcej)
  • 3-4 łyżki ziaren sezamu
Do garnka średniej wielkości nalewamy wody do 3/4 wysokości garnka i gotujemy. Do dotującej się wody dodajemy ryż, sól, 1 łyżkę oliwy i kurkumę. Gotujemy aż ryż będzie miękki (ale nie będzie się rozklejał), następnie odsączmy z wody na durszlaku lub sicie. Na patelnię wlewamy 2 łyżki oliwy z oliwek i lekko podsmażamy ziarna sezamu. Dodajemy ryż i chwilę razem smażymy delikatnie mieszając. I już masz ryż jest gotowy do podania.

Smacznego :)

środa, 22 kwietnia 2009

Chleb żytni z płatkami zbożowymi

Przygotowując zaczyn chlebowy zastanawiałam się co dalej zrobić, z czym tym razem będzie chlebek. Przypomniały mi się różnego rodzaju zupy mleczne, które miałam przyjemność próbować. Nie te z dzieciństwa, którymi karmiła mnie babcia starając się za wszelką cenę dodać trochę ciała chuderlawej wnusi - kasza manna pełna grudek i jakichś farfocli - ohyda. Zdecydowanie nie te, ale zupełnie inne. Prawdziwe kompozycje smakowe z różnego rodzaju płatków, ziarenek, orzechów i kasz.
I tak powstał chlebek z płatkami zbożowymi. Jest nieco cięższy niż żytni chlebek bez takich dodatków, z masełkiem i szynką smakuje wspaniale. Chcę podzielić się tym pomysłem - a oto i on.


Zaczyn:
  • 110 g zakwasu żytniego
  • 50 g wody
  • 100 g mąki żytniej (ja używam chlebowej)
Wszystkie składniki łączymy na ok. 12 h przed dalszym przygotowywaniem ciasta chlebowego. Przykrywamy naczynie filią lub woreczkiem i odstawiamy do wyrośnięcia. Najlepiej nastawić zaczyn wieczorem a następnego dnia będzie już gotowy.

Płatki:
  • 100 g płatków zbożowych (ja użyłam 50g żytnich i 50 g owsianych)
  • 200 g wody
Zalewamy płatki gorąca wodą i zostawiamy aż napęcznieją i zmiękną. Najlepiej zrobić to razem z przygotowywaniem zaczynu, przykryć i odstawić.

Ciasto:
  • 150g mąki żytniej
  • 100 g mąki żytniej razowej
  • 150 g wody
  • 15 g miodu
  • 1 łyżeczka soli
Zaczyn płatki i pozostałe składniki łączymy i wyrabiamy na jednolite ciasto. Będzie dość klejące. Odstawiamy na 30 minut., po czym przekładamy do posmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi keksówki. Smarujemy (lub spryskujemy) ciasto olejem i pozostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Gdy ciasta będzie prawie 2 krotnie więcej (mi zajęło to ok. 4 h) wkładamy do nagrzanego piekarnika (200 st. C) i pieczemy 40-45 min. Można wyjąć z keksówki po 30 min. i dopiec na kamieniu (skórka jest wtedy bardziej chrupiąca).

Wyjmujemy chlebek i zostawiamy aby ostygł w spokoju. Najlepiej kroić już wystudzony. Chleb ma wilgotny miąższ i ciepły może się zgnieść i nie prezentować się już tak apetycznie.

Zapraszam do próbowania :)

sobota, 18 kwietnia 2009

Kardamon

Jedną z moich ulubionych przypraw jest kardamon. Jego świeży, korzenny zapach roznosi się po kuchni dominując wszystkie inne.

W moim domu rodzinnym nie stosowało się kardamonu. „Odkryłam” go w czasie wyprawy do Indii. Wtedy pierwszy raz poznałam zapach i smak kardamonu i mogłam zobaczyć prawdziwe owoce. I koniecznie musiałam go mieć i przywieść do Polski. A ponieważ przyprawy w Indiach sprzedawane są na „łopatki” (takie jak np. do nakładania orzechów), a nie jak u nas w gramach czy malutkich torebkach, sprzedawca spytał czy chcę małą torebkę czy normalną. Wolałam małą – tzn. 250 g.

Obecnie nie ma już takiego kłopotu. Każdy kto pragnie skosztować potraw z kardamonem może go kupić w sklepie. Są dostępne zarówno całe owoce jak i gotowy proszek (mielony kardamon).


Na początku mojej kardamonowej przygody wiedziałam tylko tyle, że potrawy z kardamonem są po prostu pyszne i koniecznie muszę włączyć je do codziennego menu. Dzisiaj np. sos do spaghetti bez kardamonu jest dla mnie jakby niedokończony, brakuje mu tej subtelności i finezji. Polecam również kuleczki mięsne z kardamonem (podawane np. z ryżem gotowanym z kurkumą, do tego jogurt czy sos tzatziki).

Kardamon pasuje nie tylko do potraw mięsnych, drobiowych czy rybnych. Doskonale wzbogaca smak herbaty i kawy (również wzmacnia ich pobudzające działanie), ciast, kremów, lodów czy kompotów.

Stosując kardamon w kuchni warto pamiętać, że nadmiar kardamonu dodany do potrawy czy napoju może popsuć smak. Po prostu staje się tak intensywny i dominujący, że nie czujemy już nic innego, a nasze zmysły są „zszokowane” taką dawką smaku i aromatu. Najlepszy jest więc umiar, zwłaszcza przy stosowaniu całych owoców, których zapach stopniowo przechodzi do potrawy w trakcie gotowania.

Zapraszam wszystkich do kosztowania Wschodnich smaków. Polecam wszystkim eksperymenty kulinarne z kardamonem!

------------ * ------------

Małe co nieco o kardamonie:

Sam kardamon to wysoka roślina zielna. Może urosnąć nawet do 4 metrów wysokości. W stanie dzikim możemy go spotkać na Półwyspie Indyjskim i na Cejlonie, Chinach i Indonezji oraz w Ameryce Środkowej (gdzie został przywieziony i napotkał korzystne warunki). Aby uzyskać pierwsze nasiona roślina musi rosnąć ok. 3 lat. Owocuje przez 10-15 kolejnych. Uprawa jest pracochłonna i dlatego też kardamon jest jedną z najdroższych przypraw (po szafranie i wanilii).



Najważniejszą częścią rośliny są owoce – niewielkie torebki złożone z 3 komór wypełnionych nasionami. Owoce suszy się w całości. Nasiona zawierają olejek nadający im charakterystyczny ostry korzenny zapach i smak.

Kardamon, z uwagi na swoją niezwykłą woń i smak, znajduje szerokie zastosowanie w aromatyzowaniu wódek i likierów, w lecznictwie (schorzenia układu pokarmowego, niestrawność, wzdęcia i gazy, brak apetytu i osłabienie) i kuchni. Jest jedną z najstarszych przypraw. W Starożytnym Egipcie był wykorzystywany do produkcji perfum. Stosowany w hinduskiej medycynie (ayurveda) od setek lat.

Warto wspomnieć, że łagodzi również niektóre nieprzyjemne zapachy z ust, jak np. czosnku czy alkoholu.

Znany jest również jako afrodyzjak.

Zdjęcia pochodzą z portalu pl.wikipedia.org, zgodnie z warunkami licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.