niedziela, 22 listopada 2009

Biały chleb pszenny na zakwasie

W tym tygodniu poprosiłam Danę z Leśnego Zakątka o radę. Mam w domu dwa małe głodomory, które ochoczo pałaszują moje wypieki. Kłopot tylko jest z chlebkiem. Dotąd zazwyczaj albo piekłam taki razowy, na zakwasie, żytni, z ziarenkami albo z płatkami. I zazwyczaj prawie cały zjadaliśmy my - tzn. dorosła część rodziny. Zdarzało się też upiec pszenny chlebek - ale zazwyczaj drożdżowy. Chciałam upiec coś na zakwasie dla dzieci, coś co będzie zjadliwe i nie będzie wchodziło w zęby i zostanie zjedzone bez marudzenia przez 6-9 latków.
Mój problem był jeszcze jeden, chciałabym móc przygotować taki chlebek nie tylko w wolne dni ale również w tygodniu, a ponieważ pracuję to musiałoby to być coś co można nastawić np. rano i upiec wieczorem.
Dana przygotowała dla mnie przepis! No nie tylko dla mnie - bo znam wiele takich pracujących mam, które jakby miały możliwość, to upiekłyby jakieś chlebkowe dzieło również w tygodniu. Nie omieszkam go jak najszybciej wypróbować! Ale zanim to się stało poleciła mi jeden ze swoich chlebków - biały chleb pszenny na zakwasie.
Mój chlebek zrobiłam tak z ok. 2/3 podanych przez Danę składników i ponieważ w moim najbliższym sklepie nie było twarogu!, dałam po prostu inny serek - taki jaki udało mi się kupić.
Zapraszam zatem na moje dzieło - poniżej podaję przepis Dany (pozwoliłam sobie na cytowanie bo nie ma praktycznie nic do dodania do Jej instrukcji), a w nawiasach moje modyfikacje.


Zgodnie z przepisem Dany wyprodukowałam moje dzieło metodą trzystopniową. Produkcję zaczęłam w czwartek wieczorem dokarmiając zakwas, w piątek rano zaczęłam I stopień przygotowań. Ciepłą piętkę zjadłam osobiście (a w zasadzie pół piętki) wieczorem w sobotę.

Składniki - I stopień:
  • 2-3 łyżki zakwasu
  • 100g wody (dałam 80 g)
  • 100g mąki pszennej chlebowej typ 1100 (dałam 80 g, pół na pół pszennej i żytniej)

Mieszamy i pozostawiamy pod przykryciem na 7-8 godzin.


Składniki - II stopień
- do zaczynu dodajemy:
  • 150g mąki pszennej chlebowej 1100 (dałam 100 g)
  • 150g wody (dałam 100 g)

Mieszamy i pozostawiamy pod przykryciem na 10-12 godzin.


Składniki - III stopień - do zaczynu dodajemy:
  • 150g mąki pszennej chlebowej 1100 (dałam 100 g)
  • 150g wody (dałam 100 g)


Pozostawiamy nie dłużej niż 4 godziny. Tym sposobem wyhodowaliśmy ciasto zakwaszone.

Składniki ciasta:

  • 800g ciasta zakwaszonego (u mnie 560 g)
  • 250g serka śmietankowego tłustego / taki w kostkach / (u mnie 150 g "Bielucha" naturalnego - czyli 1 pudełeczko)
  • 250g solanki / woda + sól / (u mnie 160 g wody z 2,5 łyżeczkami soli - takimi "z górką")
  • 620g mąki pszennej typ 550 (u mnie 410 g mąki chlebowej - okazało się, że w domu typu 550 nie miałam)

Opis Dany:
"Wszystko mieszamy i wyrabiamy / ja ręcznie / przez co najmniej 10 minut. Ciasto jest dość luźne, na początku trudno ulepić z niego kulę. Pozostawiamy go w naoliwionej misce na 3 godziny. Po każdej godzinie, wyjmujemy ciasto na blat dobrze posypany mąką i formujemy w kulę, umieszczając ją ponownie do miski. Za trzecim razem ciasto jest już bardziej stabilne. Wykładamy do koszyczka do ostatecznego wyrośnięcia.
W trakcie odgazowywania zużyłam trochę mąki i tak właśnie trzeba.
Piekłam na dobrze nagrzanym kamieniu, przez 10 minut w naparowanym piekarniku w temperaturze 250 st. Potem w opadającej jeszcze przez 35-40 minut. Chleb waży 1658g."

Przyznam, że wyrabiałam ciasto z pomocą robota (wyżej zdjęcia z produkcji ciasta zakwaszonego).
Tak wyglądało ciasto po pierwszym lądowaniu na stolnicy (po 1h wyrastania).

Tak po drugim wyrabianiu, przed wyrastaniem ...

i po wyrośnięciu.

Ciasto po ostatnim - trzecim wyrabianiu - w koszyczku do wyrastania chleba (obsypanym wcześniej mąka), przed wyrośnięciem.

Ciasto wyrośnięte, na łopatce do chleba, przygotowane do wędrówki do piekarnika.

Upieczony chleb - studzi się na kratce.

A tu już nie ma piętki:).

Chlebek po wyjęciu z piekarnika ma dość cienką ale super chrupiąca skórkę (żadnych twardych skorup) i delikatny mięciutki miąższ. Jest pyszny!

Zgodnie z przepisem Dany piekarnik i kamień były dobrze nagrzane. W celu zaparowania piekarnik na dnie postawiłam pokrywkę od żaroodpornego naczynia z 1/2 szklanki gorącej wody, a przy wkładaniu chleba do pieca dolałam jeszcze drugie pół. Chlebka nie ważyłam. Po wyjęciu wydawał mi się wieeelki. No tylko dzisiaj już go prawie nie ma.

Zapraszam i smacznego!

poniedziałek, 16 listopada 2009

Ciasteczka - ślimaczki

Kilka miesięcy temu po raz kolejny uległam moim pociechom i powstały ciasteczka z zawijaskami. Zawsze mnie to rozbawia, że takie właśnie ślimaczki smakują lepiej, i znikają szybciej, niż np. takie zrobione oddzielnie - śmietankowe i kakaowe. Coś jest w nich zaczarowanego!
Już miałam pochwalić się moim dziełem, a tu ... akurat fala ślimaczkowych ciasteczek przetoczyła się po znajomych blogach. Oj wiele było pięknych, a wszystkie wyglądały smakowicie. Postanowiłam więc zaczekać. Teraz przyszła już pora na moje "ślimaczki", zwłaszcza teraz, gdy zaczynam już odczuwać przedświąteczną atmosferę.
Zapraszam więc na ciasteczka - ślimaczki w moim wydaniu!

Ciasto:
  • 300 g mąki
  • 125 g cukru
  • 200 g masła
  • 1 jajko + 1 żółtko
  • 1 łyżka śmietany
  • cukier waniliowy
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka kakao
Do posmarowania - rozkłócone jajko

Ze wszystkich składników (poza kakaem) zagniatamy jednolite ciasto. Dzielimy na pół i "wgniatamy" do jednej połowy kakao. Ciasta zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 1,5-2 godziny.


Wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy na cienkie placki (1-2 mm grubości). Ja podzieliłam ciasta na pół i w sumie rozwałkowałam cztery cienkie placki. Układamy ciasto ciemne na jasnym i zwijamy w rulonik. Placki ciasta nie muszą być równe - po pokrojeniu nie będzie to miało najmniejszego znaczenia.


Ponownie wkładamy zwinięte ciasta (zawinięte w folię) do lodówki na min. 2 godziny. Po wyjęciu kroimy zimne ciasta na plasterki ostrym nożem.


Układamy na blasze na papierze do pieczenia. Smarujemy rozkłóconym jajkiem.

Pieczemy na złoty kolor w ok. 190 st.C. I już! Tylko tyle!

Ciasto może być dowolne - ulubione - kruche, półkruche ... Najważniejsze to równe pocięcie, na równe plasterki, zimnego zrolowanego ciasta.

Smacznego!

niedziela, 8 listopada 2009

Rolada z jabłkami

Mały, lekki deser. W sam raz dla miłośników słodkości bez-mlecznych i tych, którzy wolą smaki niezbyt słodkie. Rzecz jasna bez słodyczy obejść się całkiem nie można ale, w zależności od upodobania, można dodać mniej lub więcej cukru. Można też wybrać jabłka winne i niezbyt słodkie (takich właśnie użyłam ja) lub przeciwnie słodkich i soczystych. Do tego deser nie jest zbyt skomplikowany w przygotowaniu.
Zapraszam więc na roladę biszkoptową z jabłkami!


Składniki - ciasto:
  • 4 jajka (żółtka oddzielnie od białek)
  • 2/3 szklanki cukru pudru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Składniki - nadzienie:
  • 1 kg jabłek (u mnie była szara reneta - jabłko o winnym i kwaskowym smaku)
  • 1/2 szklanki wody
  • 1 łyżeczka (kopiasta) żelatyny + 2 łyżki zimnej wody do namoczenia
  • 1 cukier waniliowy (16g)
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 4 małe goździki
  • opcjonalnie - dodatkowy cukier (jeżeli dla kogoś jabłka będą za mało słodkie)
Jabłka kroimy w drobną kostkę,

dodajemy wodę, cynamon, goździki i cukier waniliowy. W miseczce namaczamy żelatynę w wodzie. Jabłka dusimy w garnuszku ok. 5-10 minut. Dodajemy rozpuszczoną w kąpieli wodnej (wcześniej namoczoną) żelatynę i dusimy jeszcze chwilę, tak aby część kostek jabłek nie rozpadła się całkowicie. Odstawiamy do wystygnięcia (wystarczy, że będzie letnie, nie musi być całkiem zimne).

Białka ubijamy na sztywną pianę i pomału, ciągle ubijając, dodajemy cukier puder. Do ubitych z cukrem białek dodajemy po jednym żółtku. Mąkę, proszek i sól mieszamy i wsypujemy do masy jajecznej. Szybko łączymy na gładką masę i wylewamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę (można dodatkowo papier posmarować olejem/masłem i posypać mąką).
Rozsmarowujemy ciasto na jednolitej grubości placek.


Pieczemy 25-30 minut w nagrzanym do 180 st. C piekarniku (wstawiamy do gorącego). Upieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika,


posypujemy obficie cukrem pudrem, przykrywamy czystą ściereczkę i zdecydowanym ruchem (ale tez ostrożnie, ja "naciągnęłam" ściereczkę na całą powierzchnię ciasta) przekładamy ciasto na ściereczkę (do góry nogami). Delikatnie zdejmujemy papier do pieczenia i smarujemy ciasto masą jabłkową (ja w trakcie smarowania usunęłam goździki). Jeden z brzegów zostawiamy wolny od masy.

Zwijamy cisto za pomocą ściereczki w rulon, uważając aby nie był zbyt ścisły i ciasto nie popękało.

Zwinięte ciasto zawijamy w ściereczkę i wkładamy do lodówki na 3-4 godziny. Dzięki temu ciasto dobrze się uformuje, masa jabłkowa nieco stężeje, a samo ciasto biszkoptowe stanie się soczyste.

Po wyjęciu obsypujemy obficie cukrem pudrem (można też np. polukrować). Kroimy na plasterki i podajemy.

Smacznego!