niedziela, 30 maja 2010

Dzień dziecka - truskawkowo

Co prawda dzień dziecka wypada we wtorek, ale to właśnie w wolny dzień jest okazja, aby cieszyć się ze wspólnie spędzonego czasu.
Wczoraj moje pociechy, na festynie na Starym Mieście i Nowym Świecie zjadły chyba tonę żelek, grillowanych pianek (okropieństwo!!), lody, zmażone spiralki z ziemniaków posypane jakimiś proszkami o różnych smakach. Wydawało mi się, że już dałam się namówić na wszystko co było do wchłonięcia i że nie ma takiej możliwości żeby poje pociechy chociaż przez moment myślały jeszcze o jakimś innym jedzeniu. No i tu okazało się, że racji jednak nie mam. W domu usłyszałam:
- "Mamo zrobisz nam coś pysznego! Prosssssiiimmmyyyy!"
No i jak tu pozostać obojętnym na śmiejące się oczy i słodkie uśmiechy? Ponieważ wszyscy w domu lubimy truskawki z bitą śmietaną, a teraz jest właśnie truskawkowy sezon, to taki deser wydał mi się najlepszym pomysłem. Zdarzyło się też tak, że deser został dzisiaj zjedzony wspólnymi siłami dwóch rodzin, co dodatkowo wprawiło mnie w dobry humor.

Zapraszam na biszkopt z truskawkami i bitą śmietaną z okazji dnia dziecka, ale może być tak bez okazji, po prostu niedzielnie i truskawkowo!

Składniki - biszkopt:
  • 4 jajka (żółtka oddzielnie od białek)
  • 3/4 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Składniki - nadzienie:
  • 500 ml śmietany kremówki (moja miała 30%, i stała kilka godzin w lodówce)
  • 1 cukier waniliowy
  • cukier puder do smaku (u mnie były 2 kopiaste łyżeczki)
  • 2 łyżeczki żelatyny (takie z górką)
  • 1/3 szklanki wody
  • ok. 1 kg truskawek
  • 4 łyżeczki cukru trzcinowego
  • 1 galaretka truskawkowa

Białka ubijamy na sztywną pianę. Powoli dodajemy cukier puder cały czas ubijając. Do ubitej bezy dodajemy żółtka. Na końcu wsypujemy mąkę, sól i proszek dopieczenia. szybko mieszamy.
Masę wylewamy na papier do pieczenia rozłożony na blaszce. Rozsmarowujemy na jednolitej grubości placek. Pieczemy 25-30 min. w piekarniku nagrzanym do 180-190 st. C. Wyjmujemy do przestudzenia.

Żelatynę namaczamy w 1/3 szklanki chłodnej wody (ok. 5 min.), a następnie rozpuszczamy w kąpieli wodnej (szklankę wstawiamy do naczynia z gorąca wodą i mieszamy do rozpuszczenia). Śmietanę ubijamy na sztywny krem. Dodajemy cukier waniliowy i cukier puder do smaku. Na końcu do gotowej ubitej śmietany dodajemy żelatynę i dokładnie mieszamy.
12-15 truskawek miksujemy z cukrem trzcinowym na gładki mus. Pozostał truskawki myjemy i wkładamy do lodówki. Przygotowujemy galaretkę - rozpuszczamy w mniejszej ilości wody niż przepis na torebce - 1 i 1/3 szklanki wody (zamiast 2). Studzimy.

Biszkopt kroimy nożem na 3 równej wielkości placki.


Układamy pierwszy kawałek ciasta, smarujemy 2-3 łyżkami musu truskawkowego. Układamy połówki truskawek i delikatnie przykrywamy 1/3 bitej śmietany. Na wierzchu układamy kolejny biszkoptowy kawałek i powtarzamy wszytko. Po ułożeniu ostatniego kawałka ciasta wyrównujemy brzegi - pilnujemy aby truskawki nie wypłynęły z środka.
Pozostałą śmietaną smarujemy ciasto dookoła.

Wstawiamy do lodówki. Po ok. 1/2 - 1 godziny wyjmujemy deser z lodówki. Obkładamy plasterkami schłodzonych truskawek zamoczonymi w tężejącej galaretce. Na wierzchu wykładamy trochę galaretki (musi nie być już płynna, ale jednocześnie dać się rozsmarować) i dekorujemy truskawkami.
Wstawiamy do lodówki na min. 4 godziny. Ja po prostu przygotowałam deser wieczorem w sobotę i podałam w niedzielę.

PS.
Truskawek i musu truskawkowego trochę mi zostało, nie wykorzystałam wszystkiego. Zrobiłam za to koktajl.

Smacznego!

wtorek, 25 maja 2010

Kruche pierożki z cukinią i fetą

Zauroczyły mnie moje pierożkowe przygody. I jak to zwykle bywa z nowym przepisem, który można przygotować w wielu wersjach - próbuję. Była już wersja słodka, choć to pewnie nie koniec wersji ze słodkim nadzieniem. Teraz pora na coś zdecydowanie w innym stylu - na słono i aromatycznie!

Lubię takie kombinacje - grillowana cukinia i feta, no i oczywiście obowiązkowo świeże zioła. Zastanawiałam się co będzie lepiej pasowało - świeża bazylia czy tymianek? Ostatecznie poddałam się czarownemu aromatowi roztartej w dłoni gałązki tymianku.
Wybrałam najbliższą okazję do zaprezentowania mojego dzieła - rocznicę komunii mojej córki. Pierożki towarzyszyły delikatnej wiosennej zupie. Kombinacja ta okazała się fantastyczna. Polecam!

Zapraszam więc na kruche pierożki, w wersji na słono, z grillowaną cukinią, fetą i tymiankiem.



Skład - ciasto:
  • 200 g mąki pszennej
  • 120 g masła
  • 2 żółtka
  • 1 łyżka śmietany
  • szczypta soli
Skład - nadzienie:
  • 1 mała cukinia
  • ser feta (lub inny ser podobnego typu, wystarczy kilka plasterków)
  • 2-3 gałązki tymianku
  • 1 łyżeczka ziół prowansalskich
  • odrobina pieprzu
  • 2 łyżki oliwy z oliwek

Składniki ciasta zagniatamy na jednolite gładkie ciasto. Następnie wkładamy na ok. 2 godziny do lodówki.

Cukinię kroimy na plasterki (ok. 0,5 cm grubości), posypujemy ziołami prowansalskimi i pieprzem, a następnie skrapiamy oliwą z oliwek (nie solimy! - feta jest wystarczająco słona). Ja włożyłam wszystko do miski i ręką wymieszałam, tak aby wszystkie kawałki cukinii były ze wszystkich stron wysmarowane. Smażymy cukinię na patelni grillowej (ale można też na zwykłej). Wystarczy żeby się przysmażyła, nie musi być całkiem miękka. Odstawiamy do przestygnięcia.

Wyjmujemy ciasto z lodówki i zostawiamy, aby się ogrzało w temperaturze pokojowej. Wałkujemy na cienki placek i wykrawamy koła (użyłam foremki do pierogów).


Do każdego pierożka wkładamy 1/2 plasterka cukinii, kawałek fety i kawałek gałązki tymianku. Zlepiamy delikatnie brzegi i przyciskamy widelcem (takim z tępymi końcami zębów, inaczej ciasto się poprzerywa).
Pierożki układamy na papierze do pieczenia. Pieczemy ok. 20 minut w 200 st. C (aż się zarumienią).

Najlepiej podawać jeszcze ciepłe, zaraz po upieczeniu.

Smacznego!

czwartek, 20 maja 2010

Ciasto pomarańczowe

Dostałam w prezencie śliczną foremkę do ciasta. Muszę przyznać, że właśnie taką chciałam mieć, ale jak to zwykle bywa z rzeczami, które nie są niezbędne, czaiłam się do niej strasznie długo. Przyznam też, że znajomi zrobili mi wielką radość i przerwali moje rozterki - kupić czy nie kupić!
Zastanawiałam się co też umieścić w formie, zupełnie jakby to miała być jakaś super ważna decyzja, a foremka miałaby zniknąć zaraz po upieczeniu jednego tylko ciasta.
Koniec końców pomyślałam, że nie ma co dywagować za długo i na początek przygotowałam zupełnie proste ciasto.

Tego dnia moja córka nie poszła do szkoły z powodu bólu brzucha i ogólnie jakoś tak nie najlepiej się czuła. Ciasto upiekłam po pracy i było właściwie gotowe późnym wieczorem. Za nim się obejrzałam już nie było połowy, a moje "chore" dziecko kończyło właśnie pomarańcze ułożone dookoła ciasta. Na pytanie, że no jak to tak zajadać wypieki, to znaczy z bolącym brzuchem itd.. najpierw zobaczyłam wielkie oczy, a potem słodki uśmiech mojego dziecka i ... "mamo, ale mnie już nic nie boli". Rodzina zgodnie ustaliła, że dzieło posiada zdolności lecznicze.

Zapraszam więc na "leczniczą" pomarańczowa koronę!

Skład:
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 cukier waniliowy
  • 1/2 szklanki gęstej śmietany
  • 4 jajka
  • 6 łyżek roztopionego masła
  • 4 łyżki soku z pomarańczy
  • skórka otarta z 1 dużej pomarańczy
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Polewa:
  • sok 1/2 dużej cytryny
  • 1/2 szklanki cukru pudru

Mąkę, cukier, cukier waniliowy, proszek do pieczenia i sól mieszamy. Dodajemy pozostałe składniki i mieszamy na jednolita masę. Całość wlewamy do formy. Na moją foremkę - koronę - ciasta mogło być odrobinę mniej (2-3 łyżki zostały mi w misce), ale na keksówkę na pewno będzie w sam raz.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy w 175 st. C przez ok. godzinę. Ciasto wyjmujemy z piekarnika, z formy wyjmujemy po kilku minutach. Gdy wystygnie polewamy sokiem cytrynowym wymieszanym z cukrem pudrem (na gładki jednolity płyn).

Moim zdaniem dobrze jeżeli polewa jest rzadka, tak aby wsiąkała w ciasto. Powstaje wtedy dodatkowa kwaskowa nuta i całość staje się przyjemnie cytrusowo-waniliowa.
Można też przygotować lukier (dałabym do polewy trochę mniej soku z cytryny) i polukrować ciasto.

Smacznego!

niedziela, 16 maja 2010

Kruche pierożki z budyniem

Gdziekolwiek nie pojadę, jeżeli jest taka możliwość, podpatruję miejscowe zwyczaje. Lubię rozmawiać z ludźmi, poznawać ich historie i sposób patrzenia na świat. Zderzenie z odmiennym postrzeganiem rzeczywistości uczy dystansu i pozwala zobaczyć różne rzeczy z innej perspektywy.

Z ostatniej takiej wycieczki, do Biebrzańskiego Parku Narodowego, choć głównie podpatrywałam przyrodę, przywiozłam kilka przepisów. Jeden z nich jest niezwykle prosty i, jak stwierdziły moje pociechy, pyszniutki. Pierożki robiłam wczoraj wieczorem, dzisiaj zostały po nich niestety tylko okruszki.

Zapraszam na pierożki z kruchego ciasta z budyniem i wisienką.

Skład - ciasto:
  • 200 g mąki pszennej
  • 120 g masła
  • 2 żółtka
  • 1 łyżka śmietany
  • szczypta soli
Skład - nadzienie:1 budyń waniliowy (z cukrem)
  • 1 i 1/2 szklanki mleka
  • wiśnie z konfitury (lub kawałki innych owoców)
Dodatki:
  • 1 jajko (roztrzepane)
  • cukier (najlepiej gruby)

Składniki ciasta zagniatamy na jednolite gładkie ciasto. Następnie wkładamy na ok. 2 godziny do lodówki.

Przygotowujemy budyń zgodnie z przepisem na opakowaniu (dajemy jednak mniej mleka). Odstawiamy do wystygnięcia.

Wyjmujemy ciasto z lodówki i zostawiamy, aby się ogrzało w temperaturze pokojowej. Wałkujemy na cienki placek. Wykrawamy koła - ja użyłam szklanki.

Do każdego pierożka wkładamy trochę budyniu i wiśni z konfitury. Zlepiamy delikatnie brzegi i przyciskamy widelcem (takim z tępymi końcami zębów, inaczej ciasto się poprzerywa).


Pierożki układamy na papierze do pieczenia, smarujemy rozmąconym jajkiem i posypujemy cukrem. Pieczemy ok. 20 minut w 200 st. C (aż się zarumienią).

PS.
1. Większe pierożki będzie łatwiej ulepić. Więcej też zmieści się w nich nadzienia.
2. Zamiast wisienki można dodać inny owoc lub np. kawałek czekolady.
3. Można nie smarować pierożków do pieczenia jajkiem i upiec takie "gołe", a potem posypać cukrem pudrem.
3. Najlepiej smakują pierożki jeszcze ciepłe, choć to oczywiście kwestia gustu.

Smacznego!

czwartek, 13 maja 2010

Churos

Małe i zakręcone. Trudno to nawet nazwać ciasteczkiem. To raczej coś jakby pomieszanie faworków i pączków. Tak przynajmniej stwierdziły moje dzieci. Lekki dodatek do kawy czy herbaty. Można je posypać cukrem pudrem lub zanurzać w trakcie jedzenia np. w sosie czekoladowym (np. w takim jaki towarzyszy przepisowi na murzynka z gruszkami).
Są jednak zdradliwe i niebezpieczne - mają tendencję do znikania nie wiadomo kiedy. Tak się po nie sięga, a one znikają, aż do ostatniego zawijaska.
Najlepiej smakują zaraz po usmażeniu, gdy skórka jest chrupiąca, a wnętrze miękkie i delikatne.

Zapraszam na kolejną potrawę jaka zagościła na moim stole w ramach wieczoru hiszpańskiego - churos. U mnie tak po prostu posypane cukrem pudrem :).


Składniki:
  • 2 szklanki mąki (tak niecałe, ile się uda wmieszać)
  • 1,5 szklanki wody
  • 70-80 g masła
  • 3 jajka
  • szczypta soli
  • olej do głębokiego smażenia
  • cukier puder do posypania

Wodę z masłem doprowadzamy do zagotowania. Do gorącej wody dodajemy sól i mąkę i mieszamy energicznie na gładką masę drewnianą łyżką (ważne aby nie zrobiły się grudki). Masę studzimy (tak aby nie była gorąca) i dodajemy roztrzepane jajka. Wyrabiamy na jednolite ciasto. Ja wyrabiałam po prostu ręką. Trzeba się uzbroić w cierpliwość - wmieszanie jajka na początku wydaje się skazane na niepowodzenie.
Najlepiej jeżeli gotowe ciasto ma szansę trochę poleżeć. Można je przygotować np. wieczorem i następnego dnia smażyć.
Napełniamy szpryce do dekorowania ciastem (nakładamy końcówkę z gwiazdką) i wyciskamy na rozgrzany olej dowolne kształty. Ciasto jest dość gęste więc szpryca musi być mocna. Najłatwiej wyciskać "patyczki" (ja kawałki odpinałam od szprycy nożem - za nic nie chciały się same odczepiać).

Smażymy na złoty kolor. Wyjmujemy na papierowe ręczniki, aby osuszyć z oleju. Podajemy posypane cukrem pudrem lub np. z sosem czekoladowym.

Smacznego!

poniedziałek, 10 maja 2010

Tortilla z hiszpańskim sosem

To z pewnością najbardziej udane danie wieczoru hiszpańskiego, jakie przygotowałam. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ sama potrawa jest bardzo prosta. Nie wymaga też wyszukanych składników, ani specjalnych zdolności kulinarnych. Cała trudność, jeżeli w ogólne można tu mówić o trudności, to przewrócenie omleta na drugą stronę tak, aby nic mu się nie stało.
Do tortilli proponuję pikantny sos hiszpanki. Można użyć zwykłego ketchupu, jednak na wieczorze hiszpańskim taka profanacja była po prostu wykluczona!
Zapraszam zatem na tortillę z sosem hiszpańskim.


Składniki - tortilla:

  • 0,5 kg ziemniaków
  • 1 cebula
  • 4-5 jajek
  • 50 ml mleka
  • 1 ząbek czosnku
  • posiekany szczypiorek - tyle ile się mieści w garści (oryginalnie zdaje się, że powinna być pietruszka, ale miałam taki cienki szczypiorek i skusił mnie po prostu)
  • sól i pieprz do smaku
  • olej do smażenia

Ziemniaki obieramy ze skórki i kroimy w półplasterki lub jak na frytki. Cebulę obieramy i kroimy w paseczki. Smażymy ziemniaki i cebulę aż zmiękną (tylko lekki złoty kolor, nie smażymy tak "na frytkę") na 2-3 łyżkach oleju. Pod koniec smażenia dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Odstawić z ognia żeby przestygły.

Jajka, mleko, sól i pieprz (ja dałam 1/2 łyżeczki soli i 1/4 pieprzu) roztrzepujemy na jednolity płyn. Dodajemy posiekany szczypiorek (lub pietruszkę). Do jajek dodajemy przygotowane ziemniaki z cebulką i całość wykładamy na nagrzaną patelnię (wysokość omleta tak ok. 2 cm) z 1 łyżką oleju. Smażymy na małym ogniu (duży grozi przypaleniem, a ponieważ omlet jest dość gruby, to jednocześnie środek może być niedosmażony).
Gdy spód jest już przyrumieniony, a cały omlet ścięty, przewracamy go na drugą stronę.

Ja użyłam desek do chleba i do krojenia, ale mogą być np. duże talerze. Zakładamy rękawice kuchenne (na wypadek gdyby nadmiar ciepłego oleju wyciekł nam spod omleta). Przykrywamy omlet deską (większą od omleta) i energicznym ruchem przewracamy całość do góry nogami tak, aby omlet wypadł na deskę. Zdejmujemy patelnię i na wierzchu omleta kładziemy drugą deskę (nie przyciskamy!) i powtarzamy odwracanie tortilli. Po zdjęciu deski z góry powinniśmy mieć przed sobą omlet leżący na desce w pozycji, jak przed całą operacją znajdował się na patelni (przypieczona strona na desce). Teraz na wierzchu kładziemy patelnię i po kolejnym odwróceniu stawiamy na mały ogień. Każdy może zastosować swoją metodę przewracania tortilli (a może tak przysmażać - pod przykryciem, żeby odwracanie nie było konieczne?).

Podlewamy 1-2 łyżkami oleju. Gdy tortilla się zarumieni wykładamy ją (przez odwrócenie) na talerz lub deskę, na której będziemy podawać danie. Smarujemy po wierzchu sosem hiszpańskim (można podać w oddzielnym naczyniu).



Składniki - hiszpański sos do omletów:
  • 1 duża papryka (czerwona)
  • 1 spora cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 0,5 kg dojrzałych pomidorów, sparzonych, obranych ze skórki i posiekanych (lub np. słoik domowego przecieru z pomidorów- takiego właśnie użyłam lub puszkę pomidorów w kawałkach)
  • 3-4 łyżki oliwy z oliwek
  • liść laurowy
  • sól
  • 1 łyżeczka pieprzu
  • 1 strączek suszonej papryczki chili pokrojony na kawałki (można dać np. 2 sos będzie ostrzejszy)
  • 10-12 oliwek (pokrojone w plasterki)

Cebulę i paprykę kroimy w kosteczkę. Smażymy na oliwie, aż cebulka zmięknie. Dodajemy pozostałe składniki i dusimy na patelni ok. 30 minut na małym ogniu. Jeżeli sos będzie za rzadki to możemy odparować na patelni sos, jeżeli za rzadki - dodać trochę wody.
Proponuję posolić pod koniec i doostrzyć do żądanej ostrości.

Ja dodałam wszystkiego na oko, więc papryki było trochę więcej, a sos był na tyle gęsty aby się nie rozlewał na tortilli.

Smacznego!

poniedziałek, 3 maja 2010

Gaspacho

Pomidorowy krem na gorące dni. Dojrzałe, pachnące pomidory z czosnkową nutą. Potrawa rodem z gorącej Hiszpanii. Kolejna kulinarna odsłona, która zagościła na moim stole w czasie wieczoru hiszpańskiego.
Wszystkich miłośników surowych pomidorów, zimnych orzeźwiających przekąsek (tak naprawdę to zupa, ale dla mnie to jednak trochę jakby przekąska) zapraszam na gaspacho, w najprostszej z możliwych wersji (moim zdaniem).


Składniki (na 6 niedużych porcji - jak na zdjęciu):
  • ok. 1 kg dojrzałych czerwonych pomidorów
  • 1 średnia cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 1 surowy ogórek (duży gruntowy lub 1/2 długiego)
  • 1-2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól i pieprz do smaku
  • ew. 1/2 łyżeczka cukru (jeżeli całość wyjdzie zbyt kwaśna)
Do przybrania:
  • 1 strąk zielonej papryki
  • 1 średnia cebula czerwona

Ogórka i pomidory obieramy ze skórki (pomidory zanurzamy na chwile w gorącej wozie i zdejmujemy skórkę). Miksujemy surowe pomidory, ogórka, cebulę i czosnek. Do pomidorowego kremu dodajemy oliwę, doprawiamy solą i pieprzem. Wstawiamy do lodówki na 2-3 godziny.

Podajemy schłodzoną zupę udekorowaną krążkami papryki i cebuli.

Smacznego!