niedziela, 10 stycznia 2010

Deser bez wszystkiego i ciasteczka-gwiazdeczki

W Święta stanęłam przed wyzwaniem. Przygotować deser - najlepiej wyglądający smacznie i do tego tak właśnie smakujący dla osoby, która ma wiele ograniczeń pokarmowych.
No więc tak, założeniem było aby deser był:
- bez galaktozy (czyli cukru mlecznego, co wyklucza masło, mleko i wszystko co chociaż leżało obok takich produktów),
- bez jajek (bez żółtka i białka),
- bez mąki pszennej, żytniej i generalnie glutenu.
Dość długo zajęło mi wymyślanie co by tu można stworzyć. Wszystkim dziękuję za podsuwane pomysły, przydały się bardzo! Dysponowałam listą produktów "dozwolonych" i z nich ułożyłam przepis. Może i Wam się przyda, bo przyznam, że nawet mi smakowało moje dzieło, a byłam pełna obaw. Tym bardziej polecam wszystkim "potrzebującym" taki oto eksperyment kulinarny -

Deser bez wszystkiego ...


... i ciasteczka-gwiazdeczki ...


Składniki - ciasto:
  • 1 szklanka mielonych orzechów włoskich (można zastąpić np. laskowymi)
  • 1 szklanka maki gryczanej
  • 1/2 -1 szklanka cukru (w zależności od tego jak słodko lubimy jeść)
  • 1 cukier waniliowy duży (16g)
  • 100 g tłuszczu roślinnego (ja dałam miękką margarynę, trzeba tylko sprawdzać skład, aby nie było w niej np. serwatki)
  • ok. 6 łyżek mleka kokosowego (potrzebna jest cała puszka - reszta będzie potrzebna do galaretek)
  • 2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • mąka gryczana do podsypywania ciasta
Dodatki:
  • 1 puszka mleka kokosowego (6 łyżek zużywamy do ciasta)
  • 2 galaretki (ja użyłam malinowej i pomarańczowej)
  • 1 słoik konfitur (ja użyłam własnych konfitur wiśniowych z rumem, ale mogą też być inne najlepiej o niezbyt mdłym smaku).
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • woda
  • cukier puder do posypania
Z podanych składników zagniatamy ciasto. Może się trochę lepić, więc podsypujemy mąką gryczaną. Formujemy ciasto i wkładamy na ok. 2 godziny do lodówki.
Po wyjęciu z lodówki wałkujemy placki ok. 2 mm grubości i wykrawamy 3 koła (ja użyłam jako formy spodu od tortownicy o średnicy 16 cm). W jednym kole dodatkowo wykrawamy małe serduszka (albo inne kształty). Z pozostałego ciasta wykrawamy ciasteczka, wycinamy małymi kółkami środki. Pieczemy w ok. 190 st. C na lekko brązowy kolor (ok. 20- 25 min.)

Ciasteczka:
W 1/5 szklani zimnej wody namaczamy 1 łyżeczkę żelatyny. Po ok. 5 minutach rozpuszczamy żelatynę w kąpieli wodnej (wstawiamy szklankę do garnuszka z gorącą wodą i mieszamy, aż żelatyna całkowicie się rozpuści). Mieszamy rozpuszczoną żelatynę z 1/4 słoika konfitur. Układamy ciasteczka na papierze do pieczenia i wypełniamy środki gęstniejącą konfiturą. Po ok. 1/2-1 godz. obficie posypujemy ciasteczka cukrem pudrem i pozostawiamy do całkowitego stężenia (u mnie stały całą noc na blacie w kuchni).

Deser:
2 płaskie łyżeczki żelatyny namaczamy w 1/2 szklanki zimnej wody i po ok. 5 min. rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Mieszamy z 1/2 słoika konfitur (może być więcej).
Galaretki (każdą oddzielnie) rozpuszczamy w 1/2 zalecanej ilości wody (czyli po 1 szklance wody). Do stygnących galaretek dodajemy po 1/2 pozostałego po przygotowywaniu ciasta mleka kokosowego.
Na dnie małej tortownicy (16 cm. średnicy) układamy 1 upieczony krążek ciasta. Następnie wykładamy na niego 1/2 konfitur z żelatyną i wkładamy na 15 min. do lodówki. Na tężejącą konfiturę wylewamy 1 wystudzoną galaretkę zmieszaną z mlekiem kokosowym i ponownie wkładamy do lodówki. Gdy galaretka już nie jest płynna układamy na niej drugi krążek ciasta i ponownie wykładamy konfitury, a potem drugą galaretkę. Gdy druga galaretka zaczyna gęstnieć (ale jeszcze jest miękka) delikatnie układamy na niej ostatni krążek ciasta (z wyciętymi wzorkami) i delikatnie dociskamy, tak aby galaretka wypełniła wycięte miejsca na równi z wierzchem ciasta, ale aby ciasto się nie zatopiło.
Całość pozostawiamy w lodówce do całkowitego stężenia. Najlepiej jest przygotować deser dzień przed podaniem. Krążki ciasta są dość twarde w porównaniu z miękką galaretką i dobrze jeżeli mogą trochę zmięknąć (będzie łatwiej kroić).
Po wyjęciu z lodówki i zdjęciu tortownicy deser posypujemy cukrem pudrem i np. układamy na środku jedno z ciasteczek.
A tak wyglądało moje dzieło w środku:


PS.
1. Żeby galaretki nie wyciekły z tortownicy, przed rozpoczęciem układania pierwszego krążka, zaklejam wszystkie możliwe miejsca potencjalnego wycieku margaryną.
2. Galaretki wlewałam w momencie, jak zaczynały gęstnieć (chłodne).
3. Galaretki pięknie odchodzą od tortownicy. Trzeba tylko ostrożnie podważyć brzeg deseru i delikatnie rozsuwać tortownicę.
4. Deser kroiłam delikatnie ostrym nożem i nic się nie rozpadło i nie zgniotło!

Smacznego!

9 komentarzy:

  1. gratuluję! wykonanie deseru bez tylu produktów to nie lada wyzwanie! a wygląda pysznie. :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Napracowałaś się ;) A te ciasteczka tak mnie oczarowałay ze musze koniecznie je zrobic ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny. Do tej pory coś pieczonego na słodko w wersji świątecznej głównie kojarzyło mi się z mąka pszenną i koglem-moglem, no i bitą śmietaną albo chociaż odrobiną masła. Sama się zdziwiłam,że można inaczej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na tyle ograniczeń , to wyglada rewelacyjnie! Ciasteczka urocze :)Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. O mniam, ale pyszności u Ciebie!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ten deserek:) Bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach super tego szukałam! bo też nie mogę niczego:) wszystkie składniki mam - zaraz zabieram się za pieczenie ciasteczek:)

    pozdr Mania

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że przepis się przydał. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. o rety.. ratujesz mojej rodzinie skórę. Ja to już w ogóle tylu rzeczy nie mogę więc olałam wszelkie słodycze, ale ostatnio i mężowi wyszła nietolerancja na jaja i mleka.. więc mogę śmiało powiedzieć ze przywróciłaś słodycz do naszego życia!! DZIĘKUJĘ

    OdpowiedzUsuń